Roland czuje że dobiegł już kresu. Leży na stromym pagórku twarzą ku Hiszpanii. Jedną ręką bije się w pierś.
|
|
|
 | |  |
| Boże, przez twoją łaskę mea culpa; za moje grzechy, wielkie i małe, jakie popełniłem od godziny urodzenia do gnia śmierci, w którym o to poległem! | |
 | |  |
|
 |
|
|
Wyciągnął do Boga prawą rękawicę. Aniołowie z nieba zstępują ku niemu.
|
|
|
 | |  |
| Prawdziwy Ojcze, któryÅ› nigdy nie skÅ‚amaÅ‚, ty, któryÅ› przywoÅ‚aÅ‚ Å›wiÄ™tego Åazarza spoÅ›ród umarÅ‚ych, ty, któryÅ› ocaliÅ‚ Daniela spomiÄ™dzy lwów, ocal mojÄ… duszÄ™ od wszystkich niebezpi | |
 | |  |
|
 |
|
|
Bóg zsyła mu swego anioła Cherubina i świętego Michała Opiekuna; a z nimi przyszedł równy Święty Gabriel
|
|
|
 |
 | |  |
| Witaj jestem Cherubin, za niesiemy ciÄ™ do raju gdzie twoje grzechy zostanÄ… przebaczone | |
 | |  |
|
|
|